The Good Wife

.
Jeśli jakiś serial można sobie wychodzić, to ja sobie wychodziłam "The Good Wife".





































Słyszałam wielokrotnie, że dobry, ale sam tytuł odstraszał (o plakacie nie wspominając), więc rezygnowałam z prób oglądania. Obchodziłam. Z daleka i szerokim łukiem. A kiedy w końcu zabrakło alternatywy, sięgnęłam i nie mogłam się oderwać. Nie ma tu wartkiej akcji czy szybkich zaskakujących skoków fabuły - jest powtarzalność (wciąż wygrywane sprawy sądowe) i życie. Normalnie byłoby to nudne - tutaj niecierpliwie czekasz na kolejny odcinek. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Ale oglądam. Czyli działa.

PS po trzeciej serii już wiem, co tak mocno wciąga. drugo, trzecio, a nawet czwartoplanowi aktorzy. ich gra jest niesamowita. do tego dobry scenariusz i bardzo dobra reżyseria (Ridley + Tony Scott).

1 komentarze:

  1. Mam to samo...ale ja akurat nie chodziłam, jakoś, ktos kiedyś polecił i wsiąkłam...z niecierpliwością czekam na kolejny sezon.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy