Serial o wampirach? Ale takich wampirach - wampirach? I że niby dobry? Niemożliwe. A jednak. Trafiłam na niego dzięki Aleksandrowi Skaarsgardowi:
Serial "True Blood" jest trochę kiczowaty, trochę dziwny, ale jakimś cudem mnie wciągnął. Może nie do tego stopnia, żebym z utęsknieniem odliczała dni do kolejnego odcinka, ale na pewno jest ciekawym urozmaiceniem wśród "mądrych i ambitnych" produkcji. Chociaż nie - "True Blood" sam w sobie też jest mądry i ambitny. Mądry, bo uczy że nie taki wampir straszny, a poza tym można go pokonać (nie, nie czosnkiem - to nie działa :)), a ambitny, ponieważ aktorzy naprawdę dają niezły popis swoich możliwości (Anna Paquin, która dostała Oskara za rolę dziewczynki w "Fortepianie" kompletnie rozkłada mnie na łopatki graniem słodkiego, małomiasteczkowego dziewczęcia, na które prawie każdy ma ochotę).
W Stanach pojawił się już 4 sezon "True Blood" - jest więcej seksu, przemocy, krwi i dowcipu, niż w pozostałych seriach, pojawiają się też wróżki i czarownice (ale po wilkołakach i zmiennokształtnych to żadne zaskoczenie).
W Stanach pojawił się już 4 sezon "True Blood" - jest więcej seksu, przemocy, krwi i dowcipu, niż w pozostałych seriach, pojawiają się też wróżki i czarownice (ale po wilkołakach i zmiennokształtnych to żadne zaskoczenie).
Nie każdemu się spodoba ta "wampirza saga", jednak warto spróbować.
Ja wciąż, jestem pod dużym wrażeniem czołówki serialu:
0 komentarze:
Prześlij komentarz